expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

14 września 2016

The greatest


Od paru dni działam na trochę zwolnionych obrotach. Zgodnie z zasadą: co masz zrobić dziś, zrób jutro. Wydaje Wam się, że w pierwotnej wersji brzmiała nieco inaczej? Hmm, być może zmodyfikowałam ją, aby odzwierciedlała moje potrzeby. W końcu błogie lenistwo, wreszcie zero stresu (nie jestem pewna, czy taki poziom jest osiągalny w moim krytycznym przypadku, ale pozwólcie mi się trochę połudzić). Prawdopodobnie mojej radości w ogóle nie widać, a ludzie mijający mnie na ulicy prędzej ocenią moją twarz jako zatroskaną a nie tryskającą pozytywną energią, ale niestety, mam już tak, że mój dobry humor siedzi gdzieś głęboko we mnie, wiem o nim ja i ci wybrańcy, którym o nim powiem (sami raczej by na to nie wpadli). Przypominam sobie zaledwie kilka sytuacji, kiedy moje szczęście było na tyle "głośne", że ktoś o nim usłyszał i... nie są to oczywiste przypadki, bowiem osoby te początkowo myślały, że stało mi się coś strasznego lub... zobaczyłam pająka. Dokładnie mam na myśli pamiętny mecz pomiędzy FC Barceloną a Chelsea Londyn w półfinale LM w 2009 roku i gola Iniesty strzelonego w 92 minucie, reakcję na wiadomość o koncercie Linkin Parku (i paru innych ulubionych zespołów) w Polsce i ujrzenie w  pewien piękny lipcowy dzień w usosie pozytywnej oceny z egzaminu z prawa karnego. Od trzech dni poziom endorfin w moim organizmie stale wzrasta w związku z tym, że mogę z czystym sumieniem spacerować po Warszawie, czytać książki, które nie są kodeksami, oglądać seriale (polecam "How to get away with murder" - wciąga już od pierwszego odcinka!) i wymyślać nowe stylizacje, które zaprezentuję na blogu jesienią -  to zdecydowanie najbardziej inspirująca modowo pora roku. Jedyne czego żałuję w związku ze słodkim nieróbstwem, któremu uległam jest przekładanie publikacji tego posta o dzień, dwa.. trzy (to już cztery?). Wybaczcie.

Na kolejnej porcji zdjęć z wakacji w Hiszpanii króluje upolowany na wyprzedaży w Zarze prosty, elegancki, granatowy kombinezon. Do tej pory nie nosiłam za wielu ubrań w tym kolorze, ale czuję, że wkrótce polubię go tak bardzo, jak niegdyś znienawidzoną czerń. 







ph. my Mum

Zara jumpsuit | Mango bag | H&M hat | CCC wedges | Reserved earrings | I am necklace

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz