Beret, czyli sztandarowe nakrycie głowy starszych pań, jakiś czas temu zagościł także w mojej szafie. I to wcale nie z powodu odczuwanej przeze mnie nieuchronnie zbliżającej się starości -za niespełna 3 miesiące, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu i niedowierzaniu, przestanę być nastolatką (zabrzmiało dramatycznie). Po prostu kocham wszelkie nakrycia głowy, dlatego nie mogłam się oprzeć uroczemu, białemu beretowi z perłami :). Jedną z nielicznych zalet jesieni, która zdecydowanie nie wpływa pozytywnie na moje samopoczucie, jest możliwość noszenia przeróżnych czapek, z której z radością korzystam, gdyż moje włosy nie zawsze chcą współpracować (uważam je wręcz za nieintegralną część Ani i w tym miejscu przepraszam wszystkich, którzy przypadkiem zostali przez tą niesforną czuprynę niepostrzeżenie zaatakowani!).
Poniższe zdjęcia zostały wykonane w pięknym warszawskim Parku Skaryszewskim przez moją przyjaciółkę Adriannę Gregorek. Powstawały w niezwykle radosnej atmosferze, stąd nie odpowiadam za miny - niestety, jedyną skuteczną metodą powstrzymania śmiechu była kontrolowana powaga przybierająca postać tzw. pokerowej twarzy :D.
ph. Adrianna Gregorek
H&M beret | sh (Brave soul) coat | TK Maxx (qed london) dress | Marks and Spencer scarf | Wittchen bag | Deichmann shoes